środa, 5 sierpnia 2015

3: #peeper

Kolejny dzień z rzędu nie miałam ochoty wstawać z łóżka. Jednak tak, jak robiłam to przez cały tydzień, z trudem wywlekałam się spod kołdry i rozpoczynałam przygotowania do szkoły. Coraz bardziej przestawałam wierzyć w dalszy sens mojej edukacji. Dawno temu przestałam się uczyć po zakończonych lekcjach. Zupełnie wystarczało mi to, czego nauczyłam się w godzinach od ósmej do piętnastej. Moje konto na Twitterze musiało być nieźle zasyfione wiadomościami, w których narzekałam na szkołę. Może nawet pisałam więcej o tym, niż o Harrym... Właśnie – Harry. To on był moją motywacją do tego, żeby wstać rano z łóżka. 
W tym momencie powinnam przestać użalać się nad sobą. Od czasu imprezy u Nialla, Harry często odzywał się do mnie na szkolnych korytarzach. Czasem szedł w towarzystwie blondyna, lecz mimo to – rozmawiał ze mną. Nawet jeśli nasza rozmowa trwała nie więcej niż dziesięć sekund, byłam przeszczęśliwa. Chodziłam z głową w chmurach, marząc o naszym ślubie, podczas gdy on nawet mi się nie oświadczył. Mało tego – on wciąż miał dziewczynę i to ona pozostawała moją największą przeszkodą.
Razem z Daisy, kombinowałyśmy jak zniechęcić Harry'ego do Holly. Skoro nie byłam w stanie go w sobie rozkochać, musiałam podejść do tej sprawy z innej strony. Byłam przekonana, że jeśli związek tej dwójki dobiegłby końca, miałabym otwarte drzwi, bo jak na razie, te drzwi nie tylko były zamknięte, ale także przewieszone łańcuchem i zapieczętowane mosiężną kłódką.
W drodze do szkoły, obmawiałam z przyjaciółką pierwszy punkt naszego planu: wybadanie sytuacji. Moim zadaniem było dyskretne przyglądanie się Holly. Musiałam zobaczyć jaka jest, jakie są jej mocne i słabe strony. Następnie, wykorzystać jej słabości i wspiąć się po drabinie do serca ukochanego.
– Tylko wiesz, ona nie może się zorientować – pouczała mnie Daisy. – Jeśli cię przyłapie na podglądaniu, będziesz w dupie.
– W dupie to ja już jestem...
– Halo, okaż trochę entuzjazmu!
– Ciężko mi to zrobić, kiedy nazywasz to podglądaniem. – Skrzywiłam się. – Nie brzmi to zbyt zachęcająco.
Ruda wywróciła oczami.
– Nie możesz być jak te flaki z olejem. Rozchmurz się wreszcie i pokaż jaka jesteś wesoła.
Popatrzyłam na nią spod byka. Czy według niej wyglądałam na radosną osobę? Chociaż miała trochę racji, z takim podejściem mogłam jedynie zniechęcać do siebie ludzi. Postanowiłam faktycznie się nieco rozchmurzyć, a zaczęłam od uśmiechu.


Na jednej z przerw, gdy tylko namierzyłam Holly, pognałam za nią. Jednak szybko zwolniłam tempo, żeby nie wyglądało to jakbym ją goniła. Zachowując bezpieczną odległość, podsłuchiwałam jej rozmowę z koleżanką. Dla niepoznaki, udawałam, że szukam czegoś w telefonie.
– Jak to poszedł bez ciebie? – zapytała zmartwiona dziewczyna, której imienia nie znałam.
– Dowiedziałam się o tej imprezie dopiero po fakcie – prychnęła w odpowiedzi Holly. – Podobno powiedział, że zachorowałam.
– Nie gadaj!
Starałam się nie dostać palpitacji serca, ani nie sprawiać wrażenie przejętej, mimo, że bardzo przejęłam się tym, co usłyszałam. Wszystko wskazywało na to, że mówiły o Harrym. W końcu, nawet mi powiedział o rzekomej chorobie Holly. Z jednej strony, bardzo mnie ucieszyła ta wiadomość, bo mogło to oznaczać, że Harry'emu znudziło się towarzystwo jego super blond dziewczyny. A może był po prostu zmęczony jej nieustannym ględzeniem. Bo kto by nie był?
– Więc nie odzywasz się teraz do niego? – Podsłuchiwałam dalej.
– Oczywiście, że nie. Myślałam, że chociaż mnie przeprosi, ale nie! Nic z tych rzeczy. On uważa, że nie zrobił nic złego.
Niekontrolowanie wywróciłam oczami. Holly jednak była taką idiotką, za jaką ją uważałam.
–Ej, a ty co tu robisz? – syknęła, ale nie do swojej koleżanki tylko do mnie.
Zadrżałam i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że przestałam iść. Stałam w kolejce do sklepiku szkolnego, a przede mną stały dziewczyny, które śledziłam.
– Podsłuchujesz? – dopytywała blondynka. – Przecież widzę, że podsłuchujesz.
Lustrowała mnie od góry do dołu, jednocześnie trzymając ręce na biodrach. Wyglądała dość groźnie, jak typowa szkolna prześladowczyni. Nagle, przestała patrzeć na mnie złowrogo. Zaczęła się zastanawiać, a gdy już coś wymyśliła, ponownie zmarszczyła brwi.
– Zaraz, zaraz. To ty jesteś tą laską, która przyczepiła się do mojego chłopaka!
Zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno mówiła do mnie, ale niewątpliwie jej palec był wycelowany w moją pierś. Zestresowana zaistniałą sytuacją, byłam zdolna jedynie do otwierania i zamykania ust. Nawet nie potrafiłam się obronić, miażdżona przez jej przenikliwe spojrzenie.
– N-nie, ja nie... – tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
– Nie ty? – Dźgnęła mnie palcem w klatkę piersiową. Zabolało. – Lepiej się od niego odczep, bo to za wysokie progi na twoje nogi. I ani waż się o nim pomyśleć, bo ci...
– Lia! – usłyszałam z boku; mój wzrok natychmiast podążył za głosem.
Niall biegł w moją stronę, po czym chwycił mnie za łokieć i pociągnął za sobą, przerywając Holly w połowie zdania. Wciąż tkwiłam w lekkim szoku, ale byłam mu niezmiernie wdzięczna za to, że uratował mnie ze szponów tej harpii. Jeszcze moment i niewątpliwie wydłubałaby mi oko. Spojrzałam przez ramię, żeby zobaczyć czy za nami nie szła, ale najwyraźniej odpuściła, bo korytarz był pusty. Niall także popatrzył za siebie, a chwilę później na mnie.
– Co to miało być? – zapytał, zaciskając drugą rękę na moim przedramieniu. – Nie powinnaś wdawać się bójki.
– Ja? Wdawać się w bójki? Ja nic nie zrobiłam, to ona zaczęła mnie...
– Nieważne kto zaczął.
– Przysięgam, że nic jej nie zrobiłam! – Próbowałam się bronić, ale Niall uciszył mnie ruchem ręki; najwyraźniej mi nie wierzył, co nie było w porządku.
Trochę zdenerwowała mnie jego postawa i nie zamierzałam dać za wygraną.
– To, że się bujasz w Holly, nie znaczy, że zawsze musisz jej bronić – powiedziałam, wyrywając się z jego uścisku. – Ona już ma chłopaka, a drugi nie jest jej potrzebny.
Już szykowałam kolejną ciętą ripostę, ale on nic nie odpowiedział. Milczał, a nawet nieco przygasł. Nie sądziłam, że to co powiem, natychmiast zadziała. Jednak mimo wszystko, byłam z siebie zadowolona. Wypięłam pierś do przodu i postanowiłam zostawić Nialla samego. W blasku glorii, dumnie ruszyłam przed siebie i dopiero kiedy skręciłam w boczny korytarz, poczułam lekkie ukłucie w sercu. Oczywiście... bez poczucia winy nie mogło się obejść. Wróciłam tam, gdzie zostawiłam przyjaciela, ale jego już nie było.


Obiecałam sobie, że jak tylko wrócę do domu, przejrzę zeszyty i odrobię ewentualne zadanie domowe, ale na obietnicach się skończyło. Torbę cisnęłam w kąt pokoju, pozwalając jej na zasłużony odpoczynek po męczącym dniu w szkole. Położyłam się na łóżku i zamierzałam gapić się w sufit aż do rana, co niestety się nie udało – zasnęłam szybciej, niż chciałam.
Pamiętam, że nawet śniło mi się coś przyjemnego, dopóki nie usłyszałam irytującego dźwięku. Przebudziłam się i próbowałam zlokalizować centrum stukania. Wciąż lekko zamroczona, rozglądałam się po pokoju, ale niczego nie mogłam dostrzec. Dopiero po chwili, kiedy kilkakrotnie potarłam oczy, zauważyłam ciemne punkty, latające za oknem. To właśnie one tworzyły ów dźwięk. Niechętnie wygrzebałam się z łóżka i podeszłam bliżej celu, a dłonie położyłam na parapecie, żeby tylko się nie przewrócić. Wtem, ponownie zobaczyłam czarne kropki, w których rozpoznałam małe kamyczki. Wyjrzałam za okno i zobaczyłam ciemną postać, stojącą na moim podwórku. Miała na sobie kaptur, więc nie mogłam rozpoznać twarzy.
– Psst! To ja, Niall! – syknęła postać.
– Niall? Co ty tu robisz o tej porze?
Co prawda, nie wiedziałam, która dokładnie była godzina. Jednak niebo było ciemne, a chmury zasłaniały gwiazdy. Jedyne widoczne światło to to, dochodzące z pobliskiej latarni ulicznej.
– Możesz zejść na dół? – zapytał Niall. – Muszę ci coś powiedzieć.
– Nie mogłeś tego po prostu napisać?
– Po prostu zejdź.
Byłam pewna, że Niall jest na mnie zły po tym, co wydarzyło się rano w szkole, dlatego jego wizyta mnie zdziwiła. W dodatku, wcale nie miałam ochoty wychodzić na dwór w środku nocy, ale zrobiłam to. Założyłam na siebie bluzę, stopy wsunęłam w kapcie, po czym jak najciszej zeszłam pod schodach. Gdy tylko jakiś panel zaskrzypiał pod naciskiem, krzywiłam twarz i błagałam w myślach, żeby ten dźwięk nie obudził rodziców. Tata zawsze spał twardo jak kamień, ale mama miała wiele stresów, co skutkowało lekkim snem lub nawet bezsennością. Na szczęście, udało mi się wydostać na zewnątrz bez przeszkód. Wyszłam tylnym wyjściem, prowadzącym na podwórko, gdzie czekał Niall. Najwyraźniej się niecierpliwił – przystawał z nogi na nogę, pocierał ramię dłonią.
– O co chodzi? – zapytałam.
Wtedy, chłopak podszedł bliżej. Czułam ogromny dyskomfort. Powietrze było zimne, łydki mi marzły, a ten tylko stał i patrzył się na mnie, jakby czekał na cud. Tym razem ja zaczęłam się niecierpliwić. Marzyłam tylko o tym, żeby wrócić do mojego ciepłego łóżka. Byłam święcie przekonana, że poduszka i kołdra umierają z tęsknoty.
– Niall, nie mam zamiaru tu stać do rana – ponaglałam go.
– Tak... tak, masz rację. – Wziął głęboki wdech. – No więc... chodzi o to... Ja muszę ci coś powiedzieć.
– To już mówiłeś. – Nie siliłam się na miły ton głosu. Było mi zimno i chciałam jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.
Niall ponownie otworzył usta, jakby miał coś powiedzieć, lecz po krótkiej chwili je zamknął. Wyglądało na to, że próbował sobie ułożyć to wszystko w głowie. Skrzyżowałam ręce na piersi, lecz nie spuszczałam wzroku z blondyna. Następnie, zwilżył usta językiem, a potem przejechał palcem po dolnej wardze. Jedyną reakcją godną tego zachowania było wywrócenie oczami, co oczywiście zrobiłam.
– Lia, ja... – zaczął, ale tym razem nie przerwał z własnej woli.
Poraził go snop światła, dochodzący zza moich pleców. Odwróciłam się, mrużąc oczy, i dostrzegłam moją mamę, okrytą puchowym szlafrokiem. Jej twarz była wykrzywiona w grymasie niezadowolenia, którego wolałabym nie widzieć.
– Dziecko! – syknęła. – Co ty tu robisz o tej porze? – Skarciła mnie, po czym spojrzała na Nialla. – A ty co tu robisz, Niall? Nie masz kiedy wyznawać miłości? Romantyczniej byłoby przy zachodzie słońca.
Wytrzeszczyłam na nią oczy. O jakim wyznawaniu miłości mówiła? Na samą myśl o takiej możliwości, zaśmiałam się pod nosem.
– Tak bardzo ci do śmiechu? Marsz do swojego pokoju. A tobie chłopcze już podziękujemy, wracaj do domu.
Niall nawet nie zamierzał protestować. Całkiem możliwe, że bał się mojej mamy, choć zazwyczaj była bardzo łagodną kobietą. Tym razem, jej reakcja wcale mnie nie zdziwiła, bo raczej mało kto byłby zadowolony w takiej sytuacji. Ja także nie miałam zamiaru się z nią kłócić, więc grzecznie weszłam do domu. Ostatni raz, spojrzałam przez ramię na Nialla, ale już się wycofywał. Nie wiedziałam co takiego chciał mi powiedzieć, ale byłam pewna, że tej nocy już nie zdołam zasnąć.


Tak jak myślałam – nie spałam do rana. Dopiero około godziny szóstej, przymknęłam na chwilę oczy, a obudziłam się o ósmej. Miałam nadzieję, że Daisy także już wstała, więc bezzwłocznie do niej zadzwoniłam. Nie zrobiłam tego wcześniej, gdyż nie chciałam jej wybudzać, tak jak zrobiłam to z mamą.
Po trzech pierwszych sygnałach, zaczęłam się niepokoić. Zazwyczaj odbierała od razu, więc coś takiego nie było w jej stylu. Kolejny sygnał i...
– Halo? – ...usłyszałam zaspany głos przyjaciółki.
– Śpisz jeszcze?
– Jest sobota... Wiesz, że lubię wtedy pospać przynajmniej do jedenastej. – Ziewnęła przeciągle. – Coś się stało?
Myślałam o tym dobre kilka godzin, a gdy przyszło co do czego, nie wiedziałam od czego zacząć. W końcu, wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić to, co tylko ślina na język przyniosła.
– Niall przyszedł do mnie w nocy. Chciał mi powiedzieć coś ważnego, ale koniec końców nie zrobił tego, bo moja mama mu przeszkodziła i skutecznie go przegoniła. Jednak wspomniała coś o wyznawaniu miłości... I chodzi o to... Nigdy o tym tak nie myślałam, ale myślisz, że to możliwe, żeby Niall coś do mnie czuł? Zawsze myślałam, że podkochuje się w Holly.
Powiedziałam to wszystko niemalże na jednym wdechu. Teraz czekałam na odpowiedź, ale przez jakiś czas jej nie dostałam. Daisy zareagowała niepokojącym milczeniem, co wprawiało mnie w jeszcze większe zakłopotanie.
– Halo, jesteś tam? – zapytałam wreszcie.
– Tak, jestem. Cóż, nie bierz tego do siebie, ale widziałaś się kiedyś w lustrze? Za duże koszulki z logo zespołu były modne w latach dziewięćdziesiątych, a włosy masz zawsze potargane. Wątpię, żeby Niall zakochał się akurat w tobie.
Gdyby ktoś ocenił mnie w ten sposób, zapewne wzięłabym to do siebie, ale w przypadku Daisy, nie miałam tego problemu. Szczerze to nawet miała rację. Ona zawsze wyglądała bezbłędnie, podczas gdy ja mogłabym startować jedynie w pokazie mody dla bezdomnych.
– Masz rację – odparłam. – To pewnie tylko jakieś bezsensowne domysły mojej mamy.
– Jasne, nie przejmuj się tym. Lepiej skup się na Harrym. A właśnie, à propos Harry'ego, chyba faktycznie powinnyśmy coś z tobą zrobić. – Znałam ten ton głosu; Daisy miała jakiś pomysł.
– Co masz na myśli?
– Potrzebujesz metamorfozy.

3 komentarze:

  1. super pomysł, twitter to jednak kopalnia pomysłów ;)


    mine-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hey, wpadłam przypadkiem i postanowiłam się zatrzymać. Co prawda czasy,kiedy 1D wzbudzało we mnie jakiekolwiek emocje dawno minęły, ale jednak z chęcią przeczytałam to, co zaserwowałaś. Trochę brakowało mi tutaj opisów, jak zawsze zresztą. To jedna z takich rzeczy, które bardzo lubię i które rzadko spotykam w opowiadaniach, na moje nieszczęście.
    Podoba mi się jednak historia, coś w niej jest. Nie wiem czy powinnam się śmiać, ale scena, gdy matka tej dziewczyny wyszła i rzuciła ten tekst o romantycznych wyznaniach strasznie mnie rozśmieszyła. Która matka coś takiego mówi o Bóg raczy wiedzieć, której godzinie w nocy? Jeszcze przy domniemanym chłopaku swojej córki? Ja ze swoją mamą chyba kłóciłabym się o to godzinami. ;D

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
    somethingdiffernet-imagine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. kochanie, zapraszam na #365daysff. http://see-you-again-365days-fanfiction.blogspot.com/ zostaw nawet negatywny ślad♥
    Witaj,
    Jeśli chcesz szczerą recenzję swojego bloga, zgłoś się do nas
    http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/p/zamow.html?showComment=1430463983712
    Prowadzimy także nabór. Może właśnie czekamy na ciebie? :) http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/
    Pozdrawiamy, załoga recenzowisko

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy